Klimatolog wzywa do masowej depopulacji w celu walki z "globalnym ociepleniem"

Czołowy rządowy klimatolog wezwał do poważnego "uboju populacji ludzkiej" w celu walki z "globalnym ociepleniem".
Profesor Bill McGuire twierdzi, że "pandemia o bardzo wysokim wskaźniku śmiertelności" jest potrzebna, aby zniszczyć dużą część rasy ludzkiej.
Według McGuire'a, masowa depopulacja jest "jedynym realistycznym sposobem" na "uniknięcie katastrofalnego załamania klimatu".
McGuire, profesor geofizyki i zagrożeń klimatycznych na University College London (UCL), powiedział o tym głośno w poście na X w niedzielę.
"Jeśli mam być brutalnie szczery, jedynym realistycznym sposobem, w jaki widzę spadek emisji tak szybko, jak to konieczne, aby uniknąć katastrofalnego #climate załamania, jest ubój populacji ludzkiej przez pandemię o bardzo wysokim wskaźniku śmiertelności" – napisał.
Komentarze szybko zareagowały, ponieważ użytkownicy mediów społecznościowych zaatakowali profesora za komentarze.
McGuire zareagował na cios, usuwając post.
W kolejnym poście McGuire twierdził, że ludzie celowo wyrywali jego słowa z kontekstu.
Następnie zareagował na gniewne komentarze, gaslightingując ludzi tym, co powiedział.
McGuire próbował twierdzić, że mówi o gospodarce, a nie o śmierci, mimo że wyraźnie wzywał do "uboju populacji ludzkiej przez pandemię o bardzo wysokim wskaźniku śmiertelności".
McGuire wyraźnie miał nadzieję, że uda mu się przekonać ludzi, aby nie wierzyli swoim kłamliwym oczom, ale Internet jest wieczny, a zrzuty ekranu z jego postem szybko stały się wirusowe.
Niepokojące jest to, że McGuire był członkiem brytyjskiego organu rządowego, który doradzał politykom w sprawie reakcji na COVID-19.
Był także współautorem raportu dla globalistycznego Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC).
Jak donosi Slay News, IPCC dyktuje politykę klimatyczną rządom na całym świecie.
McGuire nie jest również pierwszym radykalnym globalistą, który sugeruje wymazanie populacji ludzkiej, aby "uratować planetę" przed "zmianami klimatycznymi".
Członkowie niewybieralnego Światowego Forum Ekonomicznego (WEF) od dawna forsują ten antyludzki program, jak donosi Slay News.
Organizacja globalistyczna z siedzibą w Szwajcarii ujawniła niedawno szczegóły tak zwanej "Arki Noego", która rzekomo "uratuje elitę" podczas wydarzenia, które zmiecie z powierzchni ziemi większość ludzi.
WEF zapewniło globalne "elity", że zostaną uratowane przed wyludnieniem, podczas gdy "reszta" zostanie pozostawiona "na utonięcie".
Szczegóły planu zostały ujawnione przez wysokiego rangą urzędnika WEF Yuvala Noaha Harariego, starszego doradcę grupy i jej założyciela Klausa Schwaba.
Według Harariego większość ludzkości stanie się "bezużyteczna" i stanie się "ciężarem" dla garstki elit, które kontrolują "nowy" świat napędzany sztuczną inteligencją.
Przemawiając podczas niedawnego panelu WEF, Harari przedstawił plany masowej depopulacji, zapewniając globalistyczne "elity", że zostaną oszczędzone.
Jeśli złe się pogorszy" – wyjaśnia Harari.
"Kiedy nadejdzie 'Potop', naukowcy zbudują 'arkę Noego' dla elity – pozostawiając resztę na utonięcie."
Harari przyznał, że plan "nie przynosi korzyści zdecydowanej większości cywilizacji".
Niedawno dyrektor generalny BlackRock, Larry Fink, również argumentował, że kraje, które się wyludniają, będą "wielkimi zwycięzcami" w Nowym Porządku Świata.
Fink, który zasiada również w zarządzie WEF i jest wymieniony jako jeden z "współpracowników agendy", wygłosił komentarze podczas dorocznego szczytu WEF w Arabii Saudyjskiej na początku tego miesiąca.
Oświadczył, że narody o "kurczącej się populacji" są "wielkimi zwycięzcami", ponieważ globaliści dążą do "zastąpienia ludzi maszynami".
"Problemy społeczne, które pojawią się w przypadku zastąpienia ludzi maszynami, będą znacznie łatwiejsze w tych krajach, w których populacja maleje" – podsumował.
W 2017 roku znany członek WEF wezwał do oszałamiającej 86-procentowej redukcji populacji ludzi, argumentując, że cel ten można osiągnąć "pokojowo".
Apel wystosował Dennis Meadows, jeden z głównych autorów wydanej w 1972 r. książki "The Limits to Growth" ("Granice wzrostu") wydanej przez Klub Rzymski.
Meadows jest uważany za architekta agendy WEF, a jego teorie na temat liczby populacji są kluczowe dla antyludzkiej agendy organizacji.
Twierdzi on, że większość światowej populacji musi zostać zmieciona z powierzchni ziemi, aby ci, którzy przeżyli, mogli "cieszyć się wolnością" i "wysokim standardem życia".
Podczas wywiadu z 2017 roku Meadows stwierdził, że ludobójstwo 86% światowej populacji jest "nieuniknione".
Upiera się jednak, że "życzliwa" dyktatura mogłaby dokonać masowej depopulacji "pokojowo".
"Prawdopodobnie moglibyśmy mieć osiem lub dziewięć miliardów" — mówi o rosnącej populacji świata.
"Jeśli mamy bardzo silną dyktaturę, która jest mądra... a [ludzie] mają niski standard życia" – mówi Meadows, wyjaśniając, w jaki sposób można uruchomić program redukcji populacji.
"Ale chcemy mieć wolność i chcemy mieć wysoki standard życia, więc będziemy mieli miliard ludzi.
Następnie ostrzegł, że "musimy zejść z powrotem" do zaledwie miliarda ludzi na ziemi.
Jednak miliardowa globalna populacja to wciąż za dużo ludzi dla niektórych globalistów.
Inny członek WEF podniósł stawkę, wzywając do ponad 90-procentowej redukcji liczby ludzi, jak donosi Slay News.
Angielska prymatolog i antropolożka Jane Goodall, którą WEF wymienia jako jednego ze swoich "współpracowników programu", przeforsowała szokującą sugestię dotyczącą osiągnięcia celów "zerowej emisji netto" organizacji globalistycznej.
Goodall powiedziała swoim kolegom globalistom, że mogliby "uratować planetę" przed "globalnym ociepleniem", gdyby populacja Ziemi była o ponad 90 procent mniejsza niż obecnie.
Goodall twierdzi, że wszystkie "problemy" WEF zostałyby rozwiązane, gdyby mniej ludzi chodziło po Ziemi.
Panel omawiał plany osiągnięcia "zerowej emisji netto", aby spełnić cele "Agendy 2030" podyktowane przez WEF i jego inną niewybieralną organizację globalistyczną – Organizację Narodów Zjednoczonych.
"Nie możemy ukrywać się przed wzrostem populacji ludzkiej" – powiedziała sfrustrowanym elitom.
"Ponieważ leży to u podstaw tak wielu innych problemów" – kontynuowała.
"Wszystkie te problemy, o których mówimy, nie byłyby problemem, gdyby istniała taka wielkość populacji, jaka była 500 lat temu".
Szacuje się, że w maju 2024 r. populacja ludzka na Ziemi wynosiła 8,1 miliarda ludzi.
500 lat temu, jak wiedział Goodall, znany antropolog, populacja ludzi wynosiła około 435 milionów.
Aby spełnić sugestię Goodalla, aby rozwiązać "problemy" globalistów, 94,6% ludzkości musiałoby odejść.